Powrót do tematu. Czy ksiądz żądny wrażeń zapłaci swojej byłej kochance?

Ponad tydzień temu ujawniliśmy burzliwy romans proboszcza jednej z parafii powiatu wrzesińskiego z mieszkanką Wrześni. Zwierzchnicy ukarali go upomnieniem kanonicznym, ale to nie koniec sprawy. Kochanka księdza chce odzyskać pieniądze, które mu pożyczyła.

[[reklama1]]

Pod koniec maja Kuria Metropolitalna w Gnieźnie dowiedziała się o trzyletnim związku pani Anny* z księdzem Robertem*. Duchownych osobiście poinformowała kochanka proboszcza. Uznała, że ksiądz posunął się za daleko, gdy poprosił ją o nagie zdjęcia jej nastoletniej córki.

Kobieta w szczegółach opisała, jak wyglądał ich romans, co i gdzie robili, jak zachowywał się proboszcz. Wyszczególniła także, ile pieniędzy pożyczyła kochankowi oraz za ile rzeczy zapłaciła. Pani Anna podliczyła wszystkie zobowiązania księdza i w piśmie do kurii podała kwotę 40 tys. zł.

Wezwany do Gniezna proboszcz przyznał się do części stawianych mu zarzutów. Jako karę otrzymał od kurii upomnienie kanoniczne.

Niezależnie od tego 18 czerwca ksiądz Robert złożył pisemne, obszerne wyjaśnienia dotyczące tej sprawy oraz jego zobowiązań finansowych wobec pani Anny. Chociaż kochanka księdza uważa, że duchowny jest jej winien 40 tys. zł, on sam we wspomnianym piśmie do kurii obliczył swój dług wobec niej tylko na 7 tys. zł.

Kuria Metropolitalna przyjmuje do wiadomości wyjaśnienia księdza Roberta i jednocześnie informuje, że jeżeli nie zgadza się pani z jego oceną zadłużenia wobec swojej osoby, ma pani prawo dochodzić swoich roszczeń na drodze cywilnoprawnej – można przeczytać w piśmie, które kilka dni temu przesłał do pani Anny ks. Zbigniew Przybylski, kanclerz gnieźnieńskiej kurii.

– Przyznam, że nie tego spodziewałam się od zwierzchników Roberta, ale trudno. Nie zostawiają mi wyboru. Ja wiem, ile mój duchowny kochanek jest mi winien pieniędzy. Dlatego, skoro tego chcą, pójdę z tym do sądu. Już jestem umówiona z prawnikiem – zapewnia pani Anna.

Dorota Tomaszewska

* imiona bohaterów tekstu zostały zmienione