Plac buraczany kiedyś był wizytówką Kołaczkowa. Dzisiaj to pomnik minionych czasów.
To nie był „jakiś tam plac” czy – jak mówią miejscowi – zsyp buraków, tylko porządna firma: Przedsiębiorstwo Państwowe Cukrownie Wielkopolskie w Poznaniu. Punkt odbioru buraków cukrowych w Kołaczkowie był podporządkowany najpierw cukrowni w Gnieźnie, potem w Witaszycach. Rolnicy z gminy Kołaczkowo, części gmin Września i Pyzdry, z Lądku, Zagórowa i Strzałkowa w czasie sezonu (listopad–styczeń) zwozili tutaj buraki cukrowe, które były układane na wielkich pryzmach. Następnie surowiec trafiał do cukrowni – początkowo koleją wąskotorową, potem tirami. Łącznie około 48 tys. ton w czasie sezonu.
[[reklama1]]
– Dziennie odbieramy od 1000 do 1600 ton. Aktualnie na pryzmach znajdują się 23 tysiące ton. Rolnicy, którzy odstawili surowiec, w drodze powrotnej transportują do swoich zagród wysłodki – cenny materiał paszowy. Zakopcowany w ziemi zwłaszcza zimą będzie stanowić wartościowy dodatek do pasz objętościowych – mówił kierownik Jan Kaczmarek reporterowi„Wiadomości Wrzesińskich” w sezonie 1995/1996.
Kołaczkowianie mieli tu sezonową pracę i deputaty na cukier – łącznie 22 osoby: wagowe, procentmistrzowie, placowi. Słychać było niezapomniane hałasy: świst powietrza pompowanego pod pryzmę, całonocna praca „smoka” (taśmociągu). Kolejka traktorów i przyczep – po horyzont.
– Kolejki do zsypu paradoksalnie jednoczyły rolników. Kwitło tutaj życie towarzyskie, często zakrapiane alkoholem. Czas zabijano, grając w karty. Niejeden plantator przegrał tutaj przyczepę buraków – wspomina były pracownik skupu.
To magiczne miejsce w Kołaczkowie zniszczyli Niemcy z Pfeifer & Langen, którzy na początku XXI w. zostali właścicielami cukrowni w Witaszycach, by potem ją zlikwidować. To oni zaproponowali odbiór surowca bezpośrednio z pól. Tym samym uśmiercili kołaczkowski punkt w 2003 r.
Teren trafił w prywatne ręce. O inwestycjach Andrzeja Wojciucha pisaliśmy niedawno. Większa część należy do Bogdana Koczorowskiego, właściciela Kosłomu.
– Plany co do tego miałem różne, ale nic z tego nie wypaliło. Obecnie składuję tutaj żwir – informuje właściciel.
[[ankieta2]]
Dzisiaj skład żwiru to właściwie miejsce imprez. Balangom sprzyjają postplacowe budynki i chaszcze na uboczu. Co jakiś czas interweniuje wójt gminy.
– Monitorujemy temat i piszemy do właściciela o uporządkowanie każdego roku, wykoszenie chwastów. Mam nadzieję, że okres wiosenny spowoduje, że zostanie to zrobione – mówi wójt Teresa Waszak.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz