Zamknij

Opiekunka narodzin – wywiad z doulą Martą Mularczyk-Dubiel

14:24, 27.03.2017
Skomentuj

Doule od setek lat towarzyszą kobietom w jednym z najtrudniejszych, ale i najpiękniejszych momentów w ich życiu – narodzinach dziecka. O porodach rozmawiamy z wrzesińską doulą Martą Mularczyk-Dubiel.

„WW”: Kim jest doula (czyt. „dula” – przyp red.) i czym się zajmuje?

MARTA MULARCZYK-DUBIEL: Doule istniały zawsze, nie jest to nowy zawód. Doula z języka greckiego oznacza „służącą”. Może nie brzmi to dobrze, ale generalnie o to chodzi. Tak jak do domu rodzącej przychodziła zawsze akuszerka, tak zawsze były też tam kobiety, które grzały wodę, zajmowały się starszymi dziećmi, organizowały przestrzeń, a także wspierały i motywowały rodzącą. W dawnych kulturach śpiewały, modliły się, paliły kadzidła. Można powiedzieć, że wprowadzały nastrój, który miał ułatwiać poród, także poprzez takie zabobonne czynności, które dziś mogą nam się wydawać śmieszne, typu rozplątywanie wszystkich węzełków, rozplatanie warkocza rodzącej, otwieranie okien. Teraz do tych symbolicznych czynności często wracamy.

A jaka w takim razie jest rola douli współcześnie?

Wszystko zależy od miejsca, w którym odbywa się poród. Jeżeli jest to poród szpitalny, to wspiera rodzącą i partnera psychicznie i emocjonalnie. Stosuje też naturalne techniki łagodzenia bólu porodowego, takie jak masaż ręczny i chustą rebozo, aromoterapia. Wspieramy aktywność fizyczną rodzącej, ponieważ ruch ułatwia poród. Podtrzymujemy, asekurujemy, np. na piłce. Jeżeli są to porody domowe, zakres pracy douli jest trochę szerszy, bo wiąże się z czynnościami pomocniczymi. Doula nie jest wsparciem medycznym, nie jesteśmy też położnymi. Najogólniej rzecz biorąc, doula podczas porodu zajmuje się metaforycznie tym, co jest od pasa w górę, położna tym, co jest od pasa w dół. Doula wspiera kobiety nie tylko podczas porodu, ale też w okresie ciąży i po porodzie. Często młode mamy czują się zagubione i do tego muszą mierzyć się z nierealnymi oczekiwaniami społeczeństwa, np. że dwa tygodnie po porodzie należy wbić się w spodnie sprzed ciąży i wrócić do pracy. Z drugiej strony jest takie błędne przekonanie, że należy całkowicie i bez reszty poświęcić się dziecku. Doule pomagają znaleźć złoty środek, który dla każdego jest trochę inny. Propagujemy też ideę naturalnych porodów, naturalnego karmienia i wychowania w bliskości.

Jakie trzeba mieć kwalifikacje, żeby zostać doulą?

Pierwsze doule w Polsce szkoliły się w Fundacji Rodzić po Ludzku, później szkolenia przejęło Stowarzyszenie Doula w Polsce, w którym można odbyć kurs. W Poznaniu działa też roczne studium dla doul. Ale generalnie na szkoleniu się nie kończy. Cały czas staramy się dowiadywać czegoś nowego. Członkinie Stowarzyszenia mają obowiązek uczestniczenia w kursach, np. dotyczących laktacji.

Dlaczego wybrała pani ten zawód?

Z wykształcenia jestem pracownikiem socjalnym, ukończyłam też studia z pedagogiki, promocji zdrowia i socjoterapii. Już na studiach czułam, że najbardziej odnajduję się w pracy z kobietami i dziewczętami. Wiedziałam, że w Polsce są doule, orientowałam się, czym się zajmują. Bardzo interesował mnie ten temat. Kurs był moim marzeniem przez dłuższy czas, bo nie ukrywam, że jest on dość kosztowny. Kiedy zaszłam w ciążę pod koniec studiów, stwierdziliśmy z mężem, że albo teraz, albo nigdy – bo wiedziałam, że z małym dzieckiem może być trudno znaleźć czas na szkolenia. Skończyłam kurs, a później urodziłam dziecko, które było bardzo wymagające i dlatego praca odciągnęła się trochę w czasie. Ale teraz działam już aktywnie i jestem gotowa do towarzyszenia w porodach.

Jak szpitale odnoszą się do obecności douli przy porodzie?

Jest różnie. Rodząca ma prawo do obecności osoby towarzyszącej, którą może być np. doula. Dużo zależy od konkretnego lekarza i położnej. Niektórzy są bardzo otwarci, inni nieco nieufni. Położne trochę obawiają się wchodzenia w ich kompetencje. Co oczywiście jest nieuzasadnione, bo dolua ma wspomagać. Nie mieszamy się w czynności medyczne. Jeżeli chodzi o szpital wrzesiński, to ma on w regulaminie porodówki wpisaną możliwość porodu z doulą.

Czy przy porodach rodzinnych doula może być drugą osobą towarzyszącą, np. obok partnera?

To wszystko zależy od szpitala. Czasem, żeby nie robić tłoku na porodówce, proponujemy, że będziemy się wymieniać z partnerem. To jest korzystne zwłaszcza w sytuacji, kiedy poród trwa np. 24 godziny.

Wiele kobiet, szczególnie jeżeli jest to ich pierwsza ciąża, odczuwa silny lęk przed porodem. Czy można go jakoś oswoić?

Nie należy czytać złych informacji i strasznych opowieści porodowych. Można w internecie poszukać świadectw kobiet, które urodziły w piękny i naturalny sposób, np. na stronie Vivat Poród. Polecam też oczywiście spotkania z doulą. Warto poprosić kobiety w otoczeniu, żeby nie straszyły, a postarały się opowiedzieć ze swojego porodu choć jedną rzecz, która była pozytywna. Warto chodzić do szkoły rodzenia, zapoznać się z oddziałem położniczym. Polecam też napisać plan porodu oraz zorganizować sobie dobre towarzystwo do porodu. Dziś możemy rodzić ze swoimi partnerami. Pamiętajmy, że mężczyzna też musi być przygotowany do porodu i musi chcieć być przy nim. Musimy zdawać sobie sprawę, że w momentach granicznych, jakim jest poród, dochodzi do głosu nasza zwierzęca natura. I to jest bardzo dobre, ponieważ nasze ciała wiedzą, jak się rodzi i jak się karmi dzieci. Często lęk i umieszczenie w obcych nam warunkach szpitalnych tłumi naturalne odruchy i jest przyczyną problemów z przebiegiem porodu. Dlatego mówię rodzącym: „jeśli chcesz chodzić, to chodź, jeśli chcesz krzyczeć, to krzycz”.

Wspominała pani, że doule często, łagodząc ból porodowy, używają masażu chustami rebozo. Na czym on polega?

Każda doula ma swoją chustę, z którą jest bardzo związana emocjonalnie. Ja staram się ją nosić ze sobą. To chusta tkana, bardzo elastyczna. Masaż ma wprowadzić kobietę w stan relaksu, wyciszenia, pomaga rozluźnić mięśnie spięte przez skurcze. Chustą okrywamy, otulamy, wprowadzając rodzącą w przyjemny stan. Dzięki temu poród postępuje łagodniej.

Dla wielu kobiet często najtrudniejszy moment przychodzi po porodzie. Pojawia się depresja, zmęczenie, zagubienie. Co poradziłby pani młodym mamom, które wróciły ze szpitala z noworodkiem?

Powiedziałabym przede wszystkim: „Masz prawo czuć to, co czujesz”. Tym bardziej że fizjologiczny spadek hormonów po porodzie powoduje też obniżenie nastroju. Po drugie: „Angażuj wszystkich wokół do pomocy przy konkretnych czynnościach, a Ty skup się na dziecku”. Młoda mama w połogu ma prawo leżeć. Po trzecie, powiedziałabym: „Drodzy rodzice, to, jak będziecie wychowywać dziecko, to wasz wybór”. Ważne jest tylko, aby wychowując, postępować zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. Ale wierzę też głęboko w mądrość kobiet. Jeżeli mamę coś niepokoi, to powinna szukać pomocy – ale jeżeli uważa, że to ona ma rację, powinna postępować tak, jak podpowiada jej matczyna intuicja.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu wrzesnia.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%