Zamknij

Ku pamięci Aleksandra Skibińskiego. Dwa cytaty na pożegnanie Mistrza

15:21, 09.01.2023 ID Aktualizacja: 16:03, 09.01.2023
Skomentuj

26 grudnia 2022 roku w wieku 81 lat zmarł Aleksander Skibiński, ceniony i bardzo lubiany nauczyciel ze Szkoły Podstawowej w Chwalibogowie.

Pochodził z podgnieźnieńskiego Skiereszewa. W 1964 roku rozpoczął pracę w Szkole Podstawowej w Bardzie i kontynuował ją po przeniesieniu placówki do Chwalibogowa w 1994. Uczył biologii, geografii i matematyki. W 2001 roku, po 37 latach pracy, przeszedł na zasłużoną emeryturę.

– Był nauczycielem z powołania. Wiedzę przekazywał w sposób twórczy, często przywoływał przykłady z życia czy anegdoty. Był nauczycielem wymagającym i lubianym przez uczniów. Jego znakiem rozpoznawczym był rower, którym dojeżdżał do pracy, i wskaźnik, który towarzyszył mu podczas lekcji. Był człowiekiem skromnym, niezwykle pracowitym, życzliwym, serdecznym, pozytywnie nastawionym do życia i ludzi, budzącym zaufanie i szacunek otoczenia. Szanował swoich uczniów, był o nich zatroskany. Pożegnaliśmy dobrego człowieka, dziękując za jego pracę, za okazane dobro, za wszystko co dla każdego z nas uczynił. Będzie żył w naszej pamięci na zawsze – ubolewa społeczność szkolna z Chwalibogowa.

Tak zmarłego żegna jeden z jego byłych uczniów, Adam Olaf Gibowski (na zdjęciu głównym), absolwent studiów muzykologicznych w Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, w latach 2018-2019 kierownik literacki Opery Wrocławskiej:

29 gruda 2022 roku na Cmentarzu Komunalnym we Wrześni, pożegnaliśmy legendarnego nauczyciela i wychowawcę kilku pokoleń uczniów szkół podstawowych w Bardzie i Chwalibogowie, Aleksandra Skibińskiego. Człowieka nietuzinkowego i zasłużonego dla lokalnej społeczności. W ogromnym i nieustającym potoku zdarzeń, jakim jest czas, pewne rzeczy toną, inne zaś błyszczą na srebrnej tafli pamięci. Chcąc, aby ów blask jaśniał, jak najdłużej, pragnę pożegnać mojego Nauczyciela, wspominając te jego cechy, które uznaję za najistotniejsze w sensie formacyjnym.

Przez blisko czterdzieści lat pracy Aleksander Skibiński wychował dość potężną grono ludzi. Spod jego ręki wyszli przedstawiciele świata akademickiego: techniki i nauki, zawodów medycznych, kultury, edukacji, ale i wszelakich rzemiosł. Niezależne od obranej drogi życiowej, myślę, że większość wychowanków będzie w stanie przyznać rację, co do pewnego kręgu wartości, którym Skibiński hołdował i które konsekwentnie szczepił w naszych umysłach. Im dłuższa perspektywa czasu dzieli mnie od szkolnych lat, tym wyraźniej widzę krąg wartości, które za Tadeuszem Kotarbińskim, mogę nazwać mianem spolegliwego opiekuna, a które towarzyszyły w pracy Skibińskiego. Dziś słowo spolegliwy zatraca swój pierwotny sens, który oznacza ni mniej, ni więcej, jak tylko taki, który wzbudza zaufanie i na którym można polegać. Jednak po kolei.

 

Okulary Mistrza

 

„Mój mistrz udzielił mi wielu dobrych rad co do moich dalszych nauk i podarował soczewki (…). Jesteś jeszcze młody - powiedział mi - ale pewnego dnia przydadzą ci się. Potem uścisnął mnie mocno z ojcowską czułością i odprawił. Nigdy go już nie ujrzałem. Dowiedziałem się znacznie później, że zmarł podczas wielkiej zarazy, która srożyła się w Europie mniej więcej w połowie wieku.

”Tak scenę pożegnania ze swym mistrzem Wilhelmem z Baskerville, odmalował młody nowicjusz benedyktyński, Adso z Melku, bohater powieści Imię róży Umberta Eco. Oto kolejny raz przyszło mi przekonać się, jak profetyczną moc posiada literatura. Bo oto w świąteczny wieczór 26 grudnia, dobiegła mnie smutna wieść o śmierci Aleksandra Skibińskiego, a ja właśnie kończyłem czytać kolejny raz powieść włoskiego filozofa i pisarza. Rzeczywiście, po ukończeniu szkoły poza kilkoma przygodnymi spotkaniami na ulicy, nie było nam dane się spotkać i porozmawiać. Obecny czas w kontekście przywołanego cytatu też nie jest przypadkowy, wszak żyjemy w czasach zarazy. Mimo utraconego kontaktu, pozostała pamięć pełna dobrych wspomnień i wdzięczność za dobre rady. Aleksander Skibiński był nauczycielem wymagający, ale nie surowym. Jedyne, czego nie wybaczał, to braku chęci zrozumienia, tego co niełatwe, a będące w zasięgu możliwości ucznia. Nie lubił gotowych rozwiązań, prowadził nas wytrwale drogami dążącymi do poznania, poprzez uchwycenie istoty rozważanego problemu. Nieustannie uczył nas, że teoria służy praktyce, jedna bez drugiej nie mogą istnieć, a pamięć o tej zależności jest podstawową cnotą człowieka wykształconego. I tu pozwolę sobie przejść do drugiej kwestii, bezpośrednio związanej z powyższą myślą.

 

Formacja

 

W roku 1979 Barbara Skarga, jedna z czołowych przedstawicieli nurtu metafizycznego w polskiej filozofii, postawiła następującą tezę. „W każdym okresie historycznym znajdziemy bez wątpienia twórców, którzy się w danej formacji nie mieszczą bądź dlatego, że rozumieją w sposób anachroniczny, bądź dlatego, że, jak się to nieraz mów, wykraczają poza swój wiek.

”Taki też był Aleksander Skibiński, wykraczający swoją osobistą postawą dalej niż czasy, w których żył. Warto uświadomić sobie jedną rzecz. Przez okres 37 lat pracy, poruszał się wyłącznie rowerem, nie ulegając pokusie komfortu, co przez wielu, jak pamiętam, było odbierane jako przejaw ekscentryzmu. Nic podobnego! Był to objaw głębokiej samoświadomości, z jednej strony służący kondycji zdrowotnej, z drugiej zaś dbałości o dobro wspólne, jakim jest środowisko naturalne. Słowo ekologia, było jednym z najczęściej goszczących na jego ustach. A działo się to w czasach, kiedy nie było ono tak popularne, jak dziś. Jako biolog przestrzegał zawsze przed zagrożeniami płynącymi z niezdrowych przyzwyczajeń i praktyk. Być może komuś wyda się to banalne, jednak w czasach, kiedy Skibiński głosił owe tezy, nie było to tak oczywiste, a normą było palenie plastikami w piecach. O fotowoltaice nikt nie słyszał. Na horyzoncie powszechnej świadomości, dopiero blado świtała myśl o konieczności segregacji odpadów. Jak trafne były to diagnozy widzimy dziś, obserwując marne skutki nieustannej eksploatacji naturalnych bogactw planety.

Kiedy myślę o wartościach, które dominowały w myśleniu Skibińskiego, była to najczystszego rodzaju żeromszczyzna. Doskonale widział, że nikt nie żyje sam dla siebie, stąd tak bardzo cenił sobie umiłowanie wiedzy i dążność do ciągłego kształcenia się, a przez to rozwój społeczny. I znów osobisty przykład. Był absolwentem szkół gnieźnieńskich, skąd pochodził i Studium Nauczycielskiego w Gorzowie Wielkopolskim. Pomimo, że dawało mu to kompetencje nauczycielskie, nie poprzestawał na tym. Czuł, że musi iść dalej. I tak w roku 1984 złożył pomyślnie egzamin magisterski na Wydziale Biologii UAM w Poznaniu. To samo wpajał uczniom, często mówiąc „Możecie stracić zdrowie, majątek, bliskich. Wiedzy i wykształcenia nikt wam nie odbierze.” Ciągle wspierał uczniów i szczerze dopingował ich w zdobywaniu kolejnych stopni wykształcenia. Kiedy zaś słyszał o ich sukcesach, mówił o tym głośno, co z resztą także miało ogromny walor pedagogiczny. Wychował wielu ludzi w kręgu bliskich mu wartości, którymi są dbałość o zdobywanie wiedzy i wykształcenia, krytyczne podejście do rzeczywistości, troskę o środowisko naturalne i coś, co dziś nazywamy społeczeństwem obywatelskim. Stworzył zatem formację ludzi, którzy jak wiem ponieśli dalej bliskie mu wartości w sztafecie pokoleń. Teraz odpocznij Mistrzu z Bukowego Lasu, dobrze, że byłeś!

Adam Olaf Gibowski

(ID)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

Była uczennica Była uczennica

1 4

R.I.P [*] 18:38, 09.01.2023

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

nienie

1 2

znasz polskiego? 18:42, 09.01.2023


reo

MaleszkoMaleszko

5 0

Nikt inny by tak pięknie nie pożegnał pana profesora jak Adam 20:24, 09.01.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%