Oto nasz obszerny zeszłoroczny materiał na temat fabryki mebli Matex, w które obecnie trwa protest całej załogi. Artykuł ukazał się w maju 2019 roku.

Firma Matex istnieje na rynku od 26 lat. Jest światowym gigantem w produkcji mebli tapicerowanych. W ciągu jednego dnia powstaje tam ponad 600 kompletów wypoczynkowych.

[[reklama1]]

Założyciel fabryki Matex pochodzi z Czerniejewa. Po ukończeniu Akademii Ekonomicznej w Poznaniu wyjechał do Berlina Zachodniego. Tam zastał go stan wojenny. Nie widział wtedy sensu, by wracać do Polski. W Niemczech spędził 15 lat, cały czas pracując w branży meblowej. Swoją zagraniczną karierę zawodową zaczynał od stanowiska wózkowego w magazynie, a skończył jako dyrektor dużej sieci handlowej. Po upadku komunizmu w Polsce dostrzegł tutaj swoją szansę. Wrócił do ojczyzny i wspólnie z żoną założył firmę Matex. Wydzierżawił w Lipkach koło Czerniejewa małą halę, zatrudnił siedmiu pracowników i rozpoczął produkcję mebli tapicerowanych.

ZMIANA LOKALIZACJI

Zakład w Lipkach szybko się rozwijał. Chociaż w ciągu dwóch lat zwiększono zatrudnienie do 70 osób, to nadal brakowało rąk do pracy i miejsca. Zamówień na meble ciągle przybywało, dlatego właściciele Mateksu – po zaledwie dwóch latach działalności w Lipkach – podjęli decyzję o zmianie lokalizacji firmy. Postanowili kupić coś na własność.

– Akurat burmistrz Nekli sprzedawał grunt w Starczanowie, na którym stał już jakiś budynek. Kupiliśmy go. Potem postawiliśmy jedną halę, drugą, trzecią – wspomina współwłaściciel Mateksu.

CIĄGŁY ROZWÓJ

Dziś starczanowska fabryka mebli tapicerowanych zajmuje 8 hektarów powierzchni, z czego „pod dachem” ma aż 70 tys. m2. Firma nieustannie się rozwija, wprowadzane są nowatorskie rozwiązania.

– Kiedy zaczynaliśmy, to pracowaliśmy, używając szablonów i nożyczek. Potem była już taka duża drukarka, więc szablony poszły w odstawkę. A teraz wrzuca się wałek materiału do cuttera, specjalnej maszyny (jest takich osiem, a koszt jednej to ponad 400 tys. euro – przyp. red.), programuje się ją i wylatują gotowe wykroje. Takich rzeczy już nikt nie robi ręcznie – podkreśla założyciel Mateksu.

I dodaje: – Kiedyś deski też cięło się na zwykłych tarczówkach, a obecnie wkłada się paletę płyty wiórowej i maszyna sama ją pobiera, wierci, wycina i wyrzuca gotowe elementy. Więc taki stolarz ma dzisiaj nieporównywalnie lżejszą pracę od tej na początku naszej działalności. Tylko w przypadku tapicera i krawcowej nic się nie zmieniło. Ich pracy nie zastąpi żadna maszyna.

Z roku na rok w Mateksie przybywało specjalistycznych maszyn, taśmociągów i innych usprawnień. Dziś wszystko to, co można było, zostało już zmechanizowane. Właściciele zainwestowali także w tabor. Obecnie fabryka ma 52 własne tiry, które rozwożą wyprodukowane meble po całej Europie. Wspomagają ich w tym również firmy zewnętrzne.

Pięć lat temu Matex wybudował też duży, ultranowoczesny budynek. Znajduje się w nim m.in. firmowy salon wystawienniczy, w którym kontrahenci mogą obejrzeć gotowe wyroby, oraz pomieszczenia biurowe. Niewątpliwie ten szklany budynek stał się wizytówką starczanowskiego przedsiębiorstwa.

LUDZIE TO PODSTAWA

W zakładzie pracuje aktualnie 850 osób, w tym blisko 200 obcokrajowców (obywateli Ukrainy, Gruzji, Białorusi). Dziennie produkowanych jest tam około 600 kompletów mebli, które mieszczą się na 16-18 tirach. Trafiają do wszystkich krajów Europy Zachodniej – m.in. Szwajcarii, Niemiec, Anglii, Belgii, Holandii, Włoch, Francji – ale też do Czech, Słowacji i wielu, wielu innych.

– Zamówień mamy tak dużo, że brakuje nam mocy przerobowej. Od ręki możemy przyjąć 200 osób, ale w tym rejonie nie ma chętnych do pracy – mówi prezes zarządu Mateksu.

Najbardziej zależy mu na tapicerach, fachowcach, którzy znają swoje rzemiosło. To właśnie z myślą o nich firma buduje w Nekli blok mieszkalny. – Powstaje tam 36 mieszkań, które otrzymają tapicerzy. Chcemy w ten sposób zachęcić ludzi z Polski do przyjazdu tutaj i podjęcia pracy u nas. Dodam, że właśnie tapicerzy zarabiają u nas najlepiej tzn. między 5 a 7 tys. zł, ale ich praca jest bardzo ciężka i wymagająca – zdradza współwłaściciel firmy Matex.

[[reklama2]]

W Polsce meble Mateksu są prawie niedostępne. Można je kupić w zasadzie tylko w salonie firmowym w Starczanowie, a to dlatego, że całość produkcji przeznaczona jest na eksport. Klientami starczanowskiej fabryki są przedsiębiorcy, którzy posiadają 100-150 sklepów, a czasami nawet więcej.

– Myślę że wypracowaliśmy sobie bardzo dobrą sytuację rynkową. Na tyle dobrą, że tak naprawdę nie wyrabiamy się z zamówieniami. Nieskromnie dodam, że stoi do nas kolejka. My nie szukamy klientów, to klient nas szuka. Jest sporo takich firm, które chciałyby od nas brać towar, także ze Stanów Zjednoczonych, ale my zwyczajnie nie mamy mocy przerobowej, nie ma już kto u nas tych mebli robić. Myślę, że jeszcze ze dwie tak duże firmy, jaką mamy obecnie, musiałyby powstać, żeby sprostać zamówieniom, jakie do nas przychodzą. Dlatego tak bardzo zależy nam na pracownikach, na zatrudnianiu nowych osób. Zapraszamy wszystkich chętnych, bez względu na wykształcenie. Przyuczymy ich do każdego zawodu dostępnego w naszej firmie – dodaje przedsiębiorca.

Skąd Matex czerpie pomysły na swoje meble? Firma ma w Starczanowie własny dział projektowy. Jego pracownicy nieustannie jeżdżą na różne targi, obserwują, w jakim kierunku rozwija się „meblowa moda”.

– To właśnie te osoby tworzą nowe formy, wprowadzają na rynek nową kolorystykę, jeżdżą na targi tkanin. Ich pracę można porównać trochę do projektowania odzieży – zauważa prezes zarządu. Po czym dodaje, że obecnie najlepiej sprzedają się meble we wszystkich odcieniach szarości oraz w intensywnym niebieskim. – Jeśli chodzi o formy, to najpopularniejsze są te kubistyczne, nowoczesne – stwierdza.

TERAZ CZAS NA FILIE

Kłopoty kadrowe sprawiły, że zarząd Mateksu postanowił uruchomić filię swojego zakładu. Po długich poszukiwaniach znaleziono odpowiednią lokalizację w Sulechowie koło Zielonej Góry. W lutym, po wcześniejszej adaptacji pomieszczeń na potrzeby montażowe, ruszyła produkcja mebli. Początkowo zatrudniono tam 70 osób, teraz pracuje już ponad 100 i cały czas prowadzona jest rekrutacja.

– Sulechów to pustynia, jeśli chodzi o zakłady, i ludzie szukają tam pracy. A dla mnie jako producenta mebli to bez różnicy, czy one powstaną tam, czy tutaj, w Starczanowie – mówi współwłaściciel Mateksu. – Jeśli sytuacja na rynku pracy w naszym powiecie się nie poprawi, może z czasem dojść do przeobrażenia tej produkcji. W Starczanowie będziemy dalej rozwijali działy przygotowawcze, czyli rozkroje pianki i rozkroje płyty wiórowej, a montaż – czyli to, gdzie jest dużo tej ręcznej pracy – będziemy próbowali przenieść do naszych filii. Docelowo zamierzamy uruchomić dwie, trzy takie filie jak w Sulechowie. Chciałbym jednak podkreślić, że absolutnie nie mówimy tutaj o żadnych zwolnieniach pracowników. Cały czas poszukujemy ludzi do pracy w Starczanowie – zaznacza prezes zarządu.

BEZ ROZGŁOSU DO SUKCESU

Przez ostatnie 25 lat firma Matex bardzo się zmieniła. Zwiększyła liczbę pracowników, unowocześniła park maszynowy, potroiła liczbę ciągników siodłowych, a także kontrahentów. Właściciel twierdzi, że wszystko, co przez te lata zarobił, inwestował w rozwój firmy. Dziś zapewnia, że opłacało się. Wartość Mateksu jest ogromna.

– Chciałbym podkreślić, że firma jest bardzo stabilna finansowo, rozwojowa i daje pracownikom możliwości awansu – stwierdza założyciel Mateksu.

Dorota Tomaszewska

Od redakcji: Ponieważ prezes zarządu firmy Matex bardzo ceni sobie swoją prywatność, w y j ą t k o w o przystaliśmy na jego prośbę, by nie podawać jego nazwiska i nie publikować jego wizerunku. Tylko pod tym warunkiem zgodził się opowiedzieć nam ciekawą historię firmy i udzielić innych informacji.