Kierują się hasłem: „Pomagając jednemu kotu, nie zmienisz całego świata, ale cały świat zmieni się dla tego kota”. Te dziewczyny robią to, by każde „miau” mogło być radosne.
17 lutego świętujemy Światowy Dzień Kota. Z tej okazji przypominamy artykuł o tych zwierzakach oraz osobach, które wiele poświęcają, aby życie mruczków zmieniało się na lepsze.
Magdalena Kapatka, Magda Wardak i Patrycja Czarny to wrześnianki, a jednocześnie wolontariuszki Fabryki Mruczenia. Fundacja liczy łącznie 10 osób, 7 z nich działa na terenie Poznania.
NIE DLA ZYSKU
– Naszym zadaniem jest niesienie pomocy bezdomnym, chorym i porzuconym kotom. Kastrujemy koty wolno żyjące, przygarniamy koty dorosłe i kocięta do naszych domów tymczasowych i szukamy im domów stałych – wyjaśnia Magdalena Kapatka, technik weterynarii. – Muszę zaznaczyć, że niestety nie zawsze jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie zgłoszenia i pomóc wszystkim kotom. Nie zarabiamy też ani grosza na tym, co robimy. Poświęcamy swój wolny czas, więc ludzie powinni być w stosunku do nas bardziej wyrozumiali, a niestety nie są. Fabryka rozpoczęła swoją działalność na terenie Poznania, ale z czasem dołączyli wolontariusze z Wrześni. Na terenie naszego miasta jest wiele potrzebujących kotów, a nie było organizacji, która by się nimi zajęła. Zaczęłam szukać dla nich pomocy w Poznaniu i tak dołączyłam do Fabryki – opowiada Magdalena.
KAŻDY KĄT NA WAGĘ ZŁOTA
Podstawą działania Fabryki Mruczenia są domy tymczasowe.
– Nie mamy siedziby ani kociarni, więc często mimo możliwości finansowych nie możemy przyjąć pod swoją opiekę kota, gdyż nie ma on gdzie poczekać na dom stały. Ludzie proszą nas o pomoc dla zwierząt wymagających opieki przez całą dobę. One bez pomocy mogą nie przeżyć, nie poradzą sobie na ulicy czy w schronisku – wyjaśnia Magdalena Kapatka.
Dwa miesiące temu taki dom postanowiła prowadzić Magda Wardak. – Chodziło mi to po głowie już od dłuższego czasu. Wiem, że ich brakuje, ale zawsze wydawało mi się, że moment jest nieodpowiedni. Myślałam, że za dużo pracuję, że mam zbyt małe mieszkanie, itd. Jednak Fabryka miała problem ze znalezieniem domu tymczasowego dla dwójki maluchów – i tak się zaczęło.
Kociaki znalazły już domy stałe, a Magda przygarnęła kolejnego „tymczaska”. – Nie planuję na tym poprzestać – zapewnia. – Bycie domem tymczasowym daje dużo radości w postaci nowych rozbrykanych lokatorów, którzy potrafią rozśmieszyć czy rozczulić. Jedyne, czego potrzeba, aby zostać takim domem, to czas, a jedyną wadą jest konieczność rozstania się z podopiecznym, gdy znajdzie dom.
DUMA WYNAGRADZA ŁZY
– Przyczynianie się do ratowania życia zwierzętom jest satysfakcjonujące i motywujące. Serce rośnie, gdy widzi się postępy w leczeniu lub wychowaniu kota. Czasami możemy w ten sposób zyskać nowego członka rodziny. Jeden z moich tymczasków został u mnie na zawsze – wspomina Magdalena Kapatka.
W ten sam sposób powiększyła się rodzina Patrycji Czarny. Opieka nad Lokim sprawiła, że ten stał się częścią jej rodziny. Patrycję znacie już z naszych łamów – jest samotną matką i choruje na stwardnienie rozsiane (zbiórka na jej leczenie znajduje się tutaj). Nie tylko nie załamuje się, ale wciąż pomaga potrzebującym. Także tym czworonożnym.
– Skąd biorę siły? To jest tak naturalne, że się nad tym nie zastanawiam. Bardzo kocham zwierzęta i przejmuję się ich losem. Mam silną potrzebę pomagania, od dziecka ją posiadałam i „znosiłam” do domu zwierzątka, które potrzebowały pomocy. To się nie zmieniło, gdy zachorowałam. Nie biorę pod uwagę, że mogłabym przestać pomagać. Chyba tylko w przypadku, gdy już nie będę w stanie znaleźć sił na to, będę musiała zrezygnować albo zrobić sobie przerwę. Mam jednak nadzieję, że taki czas nigdy nie nastąpi. To jest część mojego życia – mówi.
ZDJĘCIE SZANSĄ NA DOM
Patrycja nie tylko opiekuje się kotami, ale też dba o to, by te jak najszybciej znalazły nowych opiekunów.
– Gdy w Fabryce pojawi się nowy kot, trzeba jak najszybciej zrobić mu zdjęcia. Do kotów przebywających w Poznaniu jechałam osobiście i robiłam im zdjęcia w ich domach tymczasowych. Nie jest łatwo zrobić dobre zdjęcia ruszającym się obiektom, czasem jest to kilkugodzinna praca, zanim uznam, że efekt jest satysfakcjonujący – opowiada. – Ostatnią sesję robiłam naszemu najmłodszemu podopiecznego, Linuksowi. Udało się dopiero, gdy mały zasnął. Wcześniej nie byłam w stanie uchwycić tego ruchliwego maluszka. Niemniej jednak, kiedy wreszcie zasnął, zrobiłam chyba najbardziej zabawne i zarazem urocze zdjęcia z wszystkich „fabrycznych”. Choć to zdjęcie Ptysia, który był w zeszłym roku w domu tymczasowym u Magdaleny Kapatki, wygrało kilka internetowych konkursów.
KAŻDY MOŻE POMÓC
Koty przebywające w domach tymczasowych są na utrzymaniu fundacji, co oznacza, że ta pokrywa koszty leczenia, karmy i żwirku.
– Obecnie pod naszą opieką znajduje się aż 20 kotów, więc każde wsparcie się przyda, zarówno finansowe, jak i materialne w postaci żwirku i karmy – wyjaśnia Magdalena Kapatka.
Fabrykę Mruczenia można wspierać także, biorąc udział w prowadzonym przez fundację bazarku. Można tam wylicytować różne gadżety albo przekazać na akcję np. używane książki, biżuterię czy rękodzieło.
– Właśnie na bazarku wystawiłam nietrafione prezenty i tak zebrałam pierwsze pieniądze na rzecz kotów z Fabryki. Ten sposób pomocy mi się spodobał i zaczęłam regularnie wystawiać fanty. Potem zostałam domem tymczasowym – wspomina swoje początki w fundacji Magda Wardak.
KOCIARZE BEZ GRANIC
Dom tymczasowy u Magdaleny Kapatki działa już od 4 lat.
– Miałam na „tymczasie” ponad 20 kotów. Od marca opiekuję się Aksamitką, kotką bez przedniej łapki. Została znaleziona z niedowładem kończyny, ale leczenie nie przynosiło zmian, więc konieczna była amputacja. W przyszłym tygodniu żegnam się z nią, ponieważ leci do domu stałego, do Anglii.
W świat wyfrunął także Precel, którym opiekowała się Patrycja. Został znaleziony na działkach i okazało się, że niestety jest nosicielem wirusa białaczki (FeLV). To oznacza, że musiał być izolowany od innych kotów, by nie stwarzać dla nich zagrożenia. Z tego samego powodu nie mógł wrócić na wolność. Precel źle znosił izolację, więc Magdalena Kapatka odezwała się do Katarzyny Preidl z Gliwic, prowadzącej dom tymczasowy dla kotów nosicieli FelviCats.
– Czy jest w tym kocie coś wyjątkowego? Wszystko i nic. Dla mnie każdy kot jest wyjątkowy i wart tego, by mu pomóc. Precel okazał się fantastycznym, przyjaznym i wręcz uzależnionym od człowieka zwierzakiem. Mógłby nie schodzić z kolan i gdy tylko ktoś pojawia się w jego polu widzenia, od razu zaczyna miauczeć i domagać się uwagi. Rozkochuje w sobie każdego! – opowiada Katarzyna.
STRACH MA WIELKIE OCZY
– Trzeba zaznaczyć, że kot, u którego wykryto obecność wirusa, nie jest chory. To „tylko” nosiciel. Dzięki odpowiedzialnej opiece może żyć w dobrym zdrowiu przez wiele lat, choć trzeba pamiętać, że wirus ten upośledza odporność i sprzyja wszelkim zapaleniom, np. dziąseł, a każda choroba może przerodzić się w walkę o życie – wyjaśnia Katarzyna Preidl. – Jednocześnie FeLV jest zagrożeniem wyłącznie dla zdrowych kotów. Nie przeniesie się ani na człowieka, ani na zwierzę innego gatunku, więc kot może zamieszkać np. z psem czy z gryzoniem.
W domu Katarzyny przebywa obecnie pięć kotów. Wszystkie są nosicielami białaczki. Na stałe mieszkają z nią: Puzel, Prezes i Potter (adoptowany z Fabryki Mruczenia), a tymczasowo – Precel z Fabryki oraz Asia z fundacji Ja Paczę Sercem zajmującej się niewidomymi kotami. Asi będzie więc podwójnie trudno znaleźć dom – jest nie tylko nosicielką FeLV, ale też przeszła amputację obu gałek ocznych.
Gdyby nie moje rozmówczynie, Asia, Precel, Aksamitka czy Linux nie miałyby szans. Wciąż jednak brakuje rąk do pracy. Może właśnie Ty uratujesz kolejne koty?
Anna Tess Gołębiowska
Aby skontaktować się z Fabryką Mruczenia, napisz na: fabrykamruczenia @gmail.com lub zadzwoń pod numer: 731 880 224.
Artykuł ukazał się w „Wiadomościach Wrzesińskich” z 20 lipca 2018 roku. Cały numer w wersji cyfrowej jest do kupienia tutaj. Od lipca nastąpiły pewne zmiany. Precel odszedł za Tęczowy Most – niestety choroba okazała się silniejsza od niego. Stan Patrycji Czarny pogarsza się, przez co nie jest w stanie prowadzić domu tymczasowego. Nie zmienia się jednak to, że w Fabryce Mruczenia działają pasjonaci, którzy po godzinach i bez żadnego wynagrodzenia pomagają kotom. W szeregach Fabryki działają obecnie trzy wrześnianki.
Na portalu Wrzesnia.info.pl wspólnie z Fabryką Mruczenia prowadzimy akcję adopcyjną Dom bez kota to głupota. W poniedziałki publikujemy informacje o kotach, które szukają domów.
FelviCats, czyli dom tymczasowy dla kotów będących nosicielami wirusa kociej białaczki prowadzony przez Katarzynę Preidl z Gliwic można śledzić tutaj.
Rude Nastroje, czyli fanpage Patrycji Czarny, można śledzić tutaj. Zbiórkę na jej leczenie można wesprzeć na bazarku oraz na zrzutce. Zdjęcie w nagłówku tego artykułu, przedstawiające Ptysia, jest autorstwa Patrycji.
Aby wesprzeć Fabrykę Mruczenia, można wylicytować gadżet na bazarku lub dokonać wpłaty na konto:
03 1440 1228 0000 0000 1742 1255
Fundacja Prawnej Ochrony Zwierząt LEX NOVA
ul. Mickiewicza 12, 37-300 Leżajsk
z dopiskiem „Fabryka Mruczenia”
*
PayPal: [email protected]
z dopiskiem „Fabryka Mruczenia”
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz