– To nie do przyjęcia, coś haniebnego! – tak sołtys Marzenina komentuje likwidację placu zabaw w Kawęczynie przez Rajmunda Gąsiorka. – To nie ja zacząłem tę wojnę – mówi przedsiębiorca.
Urządzenia zostały zdemontowane w połowie ubiegłego tygodnia. Mieszkańcy nic nie wiedzieli o planowanej rozbiórce. Nie kryli rozgoryczenia.
– Urządzenia placu zabaw oraz boiska do siatkówki zostały zdemontowane na żądanie właściciela terenu, na którym były zlokalizowane – informuje Marek Przyjemski, kierownik referatu komunalnego w urzędzie gminy.
[[reklama1]]
– Żal mi dzieci, bo ewidentnie padły ofiarą tego, że od kilku lat nie zgadzamy się na powstanie fermy drobiu w naszej wsi – mówi Małgorzata Nowak. – Osoby, które przyjechały zdemontować zabawki, powiedziały, że robią to, bo tak kazał pan Gąsiorek – dodaje.
Sołtys Marzenina Piotr Borowicz również twierdzi, że w ten sposób Rajmund Gąsiorek zemścił się na mieszkańcach jego sołectwa, bo doprowadzili oni m.in. do tego, że radni uchwalili plan zakazujący budowy ferm wielkopowierzchniowych w tej części gminy.
– Likwidacja placu jest nie do przyjęcia i haniebna, ponieważ zagospodarowany teren nie był przeznaczony na cele rolne, natomiast z tego co mi wiadomo, pan Gąsiorek zaoferował się, że przeznaczy ten teren na cele rekreacyjno-sportowe – mówi sołtys. – Żal mi jest dzieci i młodzieży z Kawęczyna. W sieci krąży film przedstawiający wsparcie pana Gąsiorka dla instytucji charytatywnych, co znajduje moją pełną aprobatę, jednak nijak się to ma do sytuacji wywołanej zachowaniem w sprawie placu zabaw – dodaje Borowicz.
Rajmund Gąsiorek podkreśla, że teren, na którym znajdował się plac zabaw, jest jego własnością. Decyzję o odebraniu go społeczności podjął dlatego, że „mieszkańcy mu we wszystkim przeszkadzają”. – Myślałem, że współpraca jest w dwie strony. Jest w jedną. Wszystko mi utrudniają – żali się.
– Czy widzi pan możliwość zmiany swojej decyzji? – pytamy.
– Dopóki pani Nowak będzie jątrzyć (jest liderką protestu przeciwko budowie fermy drobiu – przyp. red.), to nie. Żal mi dzieci. Żal mi też ludzi, którzy się dali jej wmanewrować. Za moje pieniądze zrobiono m.in. drogę w Kawęczynie, a oni szambo wypompowują na moje pole – mówi przedsiębiorca. – To oni zaczęli wojnę. Teraz niech im pani Nowak wybuduje plac. Ją tam po to wprowadzili, aby jątrzyć, burzyć, aby nic się nie rozwijało. Volkswagenowi będą dupę lizać, a Polaka gnębić. Ja zatrudniam 500 ludzi i jeszcze nikt o tym nie napisał – dodaje.
Gąsiorek jest zdziwiony tym, że mieszkańcy wsi nie zgadzają się na budowę fermy drobiu. Zapewnia, że tak nowoczesna inwestycja nie byłaby dla nich uciążliwa.
– Powsadzanym ludziom zaczęła przeszkadzać produkcja zwierzęca, traktory, kombajny. Powinni w Sopocie się wybudować albo w Poznaniu. Ale tramwaje by im wtedy pewnie przeszkadzały – ironizuje. – Sołtys Marzenina wyznacza mi standardy? To jest coś niesamowitego. Ja wszystko robię zgodnie z prawem – dodaje Gąsiorek.
Piotr Borowicz zamierza rozmawiać z władzami gminy o rozwiązaniu sytuacji, o tym, czy jest możliwe zagospodarowanie innego terenu dla placu zabaw w Kawęczynie.
– W planach mamy również stworzenie nowego placu zabaw dla dzieci i terenu rekreacyjnego młodzieży koło świetlicy w Marzeninie, jednak jestem świadomy, że w przypadku dzieci mieszkających w Kawęczynie dojazd do Marzenina może stanowić dla nich znaczne utrudnienie – mówi sołtys.
O podjęcie działań w kierunku budowy placu zabaw i boiska zwrócił się do burmistrza Tomasza Kałużnego radny Damian Staniszewski (Projekt Września). Zapytaliśmy w ratuszu m.in. o to, jaki pomysł urząd gminy ma na rozwiązanie problemu oraz czy w przeszłości czyniono jakieś starania, aby zakupić grunt pod gminny plac zabaw. Do zamknięcia tego numeru „WW” nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Łukasz Różański
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz