Kontynuujemy wspomnieniowy cykl naszych archiwalnych tekstów, które przed kilkunastoma laty wstrząsnęły Wrześnią i nie tylko. Po pierwszym artykule, w którym ujawniliśmy współpracę policjantów z lokalnym gangiem pod przywództwem Rafała W. (pseud. „Lala”), głos zabrali byli komendanci policji i starosta.
Poniższy tekst ukazał się 28 listopada 200 roku.
Od tygodnia miasto wrze. Wszyscy i wszędzie mówią o tym, że wrzesińscy policjanci i prokuratorzy byli na służbie gangu. Jesteśmy wstrząśnięci tym faktem, dyskutujemy, wyrażamy swoje opinie. Co o sprawie sądzą osoby najbardziej kompetentne, byli komendanci policji we Wrześni i starosta, któremu podlega komenda?
Alicja Kostrzewska, komendant komendy policji we Wrzeni od 5 maja 1969 do maja 1999:
– Jestem wstrząśnięta tym, co się stało we wrzesińskiej komendzie. Nie byłam w komendzie, nie rozmawiałam z kolegą Mnichem, ani z kolegą Kistowskim, nie chcę przeszkadzać czy stwarzać wrażenia, że chcę interweniować, bo sytuacja jest delikatna. Swoją wiedzę o tym, co się wydarzyło, opieram na publikacji w "WW" i na tym co mówi miasto, a miasto całe aż się trzęsie. Naprawdę jestem wstrząśnięta, aż trudno mówić. Czy za moich czasów byłoby to możliwe? No cóż. Możliwe to byłoby zawsze, ale za moich czasów to się nie wydarzyło. Teraz są inne czasy. Obiektywnie trzeba powiedzieć, że po pierwsze: obecnie policjanci w większym stopniu są narażeni na korupcję, a po drugie ich podatność na korupcję jest większa, szczególnie tych młodszych policjantów. Myślę, że cała ta afera nie dotyczy starszych policjantów, oni mają inne zasady. Na podstawie własnego doświadczenia wiem, że starsi mają mniejsze wymagania, są przyzwyczajeni do życia w skromniejszych warunkach. Ja nigdy nie miałam majątkowych aspiracji, nigdy nie czułam żalu ani krzywdy z tego powodu, że nie mam najlepszego samochodu, że się nie wybudowałam, że mam działkę pracowniczą, a nie daczę nad jeziorem. A dziś młodzi policjanci pragnęli mieć wszystko.
Kolejna sprawa, na którą trzeba zwrócić uwagę, to brak nadzoru. Komendant kończy służbę i jedzie do Środy, zastępca kończy służbę i jedzie do Kostrzyna, naczelnik dochodzeniówki kończy służbę i jedzie do Pyzdr. Rozmawiałam z komendantem Mnichem na ten temat i powiedziałam mu wprost, że to jest niedobre, nienormalne, ale komendant Mnich powiedział mi, że kierownictwo resortu na którejś z narad wypowiedziało się na ten temat i ich zdaniem tak jest dobrze, bo kierownictwo komendy nie wchodzi w lokalne układy. Ja 30 lat pracowałam, dziękując Bogu, i w żadne lokalne układy nie weszłam, bo jak się nie chce, to się nie wchodzi. Wie pan czego obecne kierownictwo nie miało? Moim zdaniem, nie miało żadnego kontaktu z tym miastem, z ludźmi. Ja o tym, co robili policjanci, dowiadywałam się na ulicy, na imieninach, w różnych sytuacjach prywatnych.
Moi dyżurni to się ze mnie śmiali, bo ja, gdy miałam trochę wolnego czasu, to szłam do miasta na niby pół godziny, ale zawsze byłam dłużej. I wtedy na ulicy rozmawiałam z ludźmi. Oni sami mnie zatrzymywali i mówili: "Pani komendant. Dobrze, że panią widzę, bo... to i tamto". W wielu przypadkach były to sprawy prywatne, że mąż źle się zachowuje, że uderzył żonę itd., ale w wielu przypadkach dowiadywałam się różnych rzeczy na temat moich policjantów i wiedziałam jak reagować.
A oni tego nie mieli, nie rozmawiali z ludźmi, nie nawiązali we Wrześni żadnych kontaktów. Teraz też docierały do mnie głosy, różne głosy o naszych policjantach, ale ja już się od tego odcięłam i nie chciałam ingerować w życie komendy. Gdyby jednak dotarły do mnie głosy o tym, co teraz wszyscy już wiemy, to na pewno natychmiast poszłabym do komendanta, by z nim o tym rozmawiać.
O tym jaki los spotka komendantów zadecydują ich przełożeni. Dla mnie jest chyba nieco za wcześnie, by sami podawali się do dymisji. Zresztą, naprawdę nie wypada mi się na ten temat wypowiadać. Jak ja bym postąpiła? Nie dopuszczam takiej myśli, nie wyobrażam, jestem naprawdę przerażona. W moim czasie też miały miejsce różne sprawy, ale nie tak szokujące, że komenda jest na usługach mafii. Takiej sytuacji ja sobie absolutnie nie wyobrażam. Wszystko zaczyna się od drobnych, błahych spraw, czasem plotki, ale wtedy właśnie należy iść tym tropem, reagować bezwzględnie, a tego nie było. Albo to, o czym mówiła ulica, nie docierało do komendantów, albo nie chcieli reagować, w co nie wierzę. Nie wierzę także w to, że nie docierało. Musieli o tym wiedzieć. Jestem wstrząśnięta, cała ta sprawa bardzo mnie dotyka, czuję się tak, jakbym była za to w jakiś sposób odpowiedzialna. Pracowałam tam 30 lat i uczuciowo jestem z tą komendą związana.
Jestem optymistką i uważam, że jest szansa na to, by komenda odzyskała swój honor. Aby tak się stało, muszą zajść drastyczne zmiany, cięcia, decyzje, do końca. Trzeba wszystko wyjaśnić, dotrzeć do społeczeństwa czy to poprzez prasę, czy to w inny sposób. Myślę, że przydała by się nadzwyczajna sesja rady powiatu. Komisja ds. bezpieczeństwa przy radzie powiatu powinna już działać, bo sprawę prowadzi CBA w Poznaniu, prokuratura w Poznaniu, a my tutaj siedzimy i czekamy nie wiadomo na co. Na sesję rady powiatu, a także rady miejskiej, powinno być zaproszone duże gremium osób, by zakończyć plotki, dotrzeć do jak największej liczby środowisk, a ludziom podać rzetelne informacje.
Wszystko powinno być prowadzone przy otwartej kurtynie, niczego nie wolno zataić. Może trudno będzie pozyskać wszystkie informacje, bo cały czas panuje u nas moda na "dobro śledztwa", ale przecież we Wrześni wszyscy się trzęsą, a oni opowiadają o tym, że "dobro śledztwa". Nie ma żadnego "dobra śledztwa"! Trzeba szybko wszystko wyjaśnić i mieszkańcom Wrześni przedstawić całą prawdę.
Poza tym dużą rolę w tym odzyskiwaniu honoru muszą spełnić ci policjanci, którzy uczciwie pracowali i uczciwie pracują. Muszą stanąć z otwartą twarzą przed ludźmi i pracować jak najlepiej. A będą mieli ciężko, bo przecież niejeden będzie zaczepiał ich na ulicy i krzyczał: "Pozdrowienia od Lali".
Jest możliwe, by komenda odzyskała honor, ale, moim zdaniem, komenda musi zaprezentować postawę absolutnej szczerości i otwartości. Niczego nie może kamuflować, niczego nie może ukrywać, musi wyjść do ludzi.
Andrzej Spychała, od maja 1998 do sierpnia 1999 r. pełnił obowiązki komendanta Komendy Policji we Wrześni (najpierw rejonowej, a w roku 1999 – powiatowej):
– Uważam, że to, co się stało w Komendzie Powiatowej we Wrześni jest konsekwencją braku nadzoru nad policjantami ze strony kierownictwa, zarówno ze strony komendanta, jego zastępcy, jak ze strony naczelników poszczególnych wydziałów: drogowego, czy kryminalnego. Skoro komendanci mieszkają poza Wrześnią, naczelnik wydziału kryminalnego chyba w Pyzdrach, to jak oni o godz. 15.00 kończą pracę, to komenda pozostaje bez nadzoru z ich strony. Przełożeni nie wiedzieli co podwładni robią podczas ich nieobecności. Przecież od dłuższego czasu głośno mówiło się o współpracy wrzesińskich policjantów ze światem przestępczym. Nikt nie reagował, nikt nic nie wiedział? To niemożliwe.
Za całą sytuację odpowiedzialni są komendant i jego zastępca. Gdybyśmy mieli do czynienia z pojedynczym przypadkiem współpracy policjanta z gangsterami, można byłoby mówić o braku winy ze strony przełożonych, ale z tego, co czytaliśmy, mamy do czynienia z grupą policjantów biorących udział w przestępczych procederach, a to już ewidentny brak nadzoru ze strony przełożonych. W zaistniałej sytuacji obaj powinni już dawno być zawieszeni. Taką decyzję może podjąć tylko komendant wojewódzki.
Gdybym ja był na miejscu obu komendantów, dawno podałbym się do dymisji. Przecież to, co się wydarzyło, to plama na honorze nie tylko komendantów, ale i całej komendy. Do tej pory Września była uznawana za miasto w miarę spokojne, a tutaj taka bomba. Opinia publiczna aż grzmi. Uważam, że wrzesińskiej komendzie będzie trudno odzyskać zaufanie wśród społeczeństwa. Myślę, że to praktycznie niemożliwe. Pewnie pokolenia upłyną, zanim ludzie zapomną o tym, co się wydarzyło w naszej komendzie, a może nigdy nie zapomną?
Starosta Dionizy Jaśniewicz:
– Myślę, a nie chcę ferować wyroków zbyt wcześnie, że wypowiadanie się na temat odpowiedzialności komendantów będzie możliwe w momencie, kiedy będziemy mieli zebrany pełen materiał dowodowy. Wtedy będzie czas, miejsce na wyciągnięcie wniosków i ocenę całej sytuacji. Jako osoba obeznana z prawem, mająca wykształcenie prawnicze, wiem, że do momentu zgromadzenia dowodów, ferowanie wyroków jest przedwczesne, co nie znaczy, że cała sytuacja nas nie oburza. Mnie ona także oburza.
Jeśli materiał dowody będzie mocny, to konsekwencje personalne i służbowe muszą być wyciągnięte bezwzględnie. A potem pojawią się ludzie, którzy swoją postawą będą musieli pracować na dobre imię tej instytucji. Czas goi rany i myślę, że tak będzie i w tym przypadku. Jest mi bardzo przykro, bo chciałbym by Września była znana w Polsce ze wspaniałych imprez, z ludzi, którzy robią wielkie i ważne rzeczy, natomiast bardzo przykre jest to, że obecnie Września znana jest z działalności przestępczej, policyjno-mafijnej, ale wierzę i jestem przekonany, że o Wrześni będzie jeszcze głośno z tych powodów, o których wcześniej wspomniałem, a także z prężnej gospodarki.
Opinie zebrał Andrzej Górczyński
Przypominamy, że dostępny jest już najnowszy numer „WW” w postaci cyfrowej
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz