Zamknij

Wielkanocne cudeńka, czyli pisanki inne niż wszystkie

10:06, 31.03.2021 D.P Aktualizacja: 10:13, 31.03.2021
Skomentuj

Stworzenie jednej „koronkowej” pisanki to przynajmniej kilka godzin mrówczej pracy. Każda jest inna, z unikalnym wzorem. Gotowe przypominają małe dzieła sztuki.

Robieniem tych niepowtarzalnych wielkanocnych ozdób zajmuje się Dorota Kaźmierczak z Mikuszewa. Jak sama mówi, jest to rodzinna tradycja. Pierwsze pisanki wykonywała już jako dziecko, jednak te „koronkowe” zaczęła tworzyć w 2009 r.

– Bardzo trudno je zrobić. Potrzebne są nie tylko sprawne ręce, wyobraźnia, ale także mała szlifierka i cieniuteńkie pilniki. Używam wydmuszek gęsich jaj, bo są znacznie mocniejsze niż kurze. Najpierw maluję na wydmuszce wzór, potem wycinam go elektryczną szlifierką, o której wspomniałam, opiłowuję pilnikami dokładnie wszystkie krawędzie, pozbywam się błony ze środka jajka i dopiero wtedy, przy użyciu tzw. konturówek, robię tę efektowną siateczkę. To bardzo żmudne, bo nakładam niteczkę za niteczką, czekając, aż każda wyschnie, potem obrysowuję cały wzór, by w końcu efekt był taki, jak widać – wyjaśnia D. Kaźmierczak.

Przy wycinaniu wzorów w wydmuszkach strasznie się pyli, dlatego nasza rozmówczyni nie robi tego w mieszkaniu, bo – jak mówi – byłoby w nim biało. Ponadto twierdzi, że pylenie jest tak duże, że wydmuszki szlifuje w masce.

Mieszkanka Mikuszewa robi nie tylko „koronkowe” jajka, ale także takie z motywami ludowymi, malowane farbami oraz oryginalne pisanki, na których wzór jest wyskrobywany.

– By powstała prawdziwa pisanka, najpierw barwię wydmuszkę barwnikami do materiałów lub farbami w spreju, po których są one bardziej błyszczące. Dopiero potem skrobię wzór. Kiedyś używałam do tego brzytwy, ale teraz skrobię go nożami tapicerskimi – mówi pani Dorota. Jednocześnie podkreśla, że z oryginalnymi pisankami jest o tyle trudniej, że nic nie można na nich naszkicować.

– Wzór trzeba mieć w głowie. Jeśli coś nie wyjdzie, nie da się go już poprawić i cały proces trzeba zaczynać od nowa. Na jajkach maluję różne wiosenne kwiatki, trawy, palmy, koguciki, motyle itp. Najbardziej lubię wszystkie prace, które mają polne kwiatki. Do zdobienia jaj używam akrylowych farb i maleńkich pędzelków. Trochę trzeba widzieć tę przyrodę, żeby coś namalować – zauważa.

W swojej bogatej kolekcji Dorota Kaźmierczak ma nie tylko wydmuszki z jaj gęsich czy strusich, ale także całe jajka (zasuszone), które mają już ponad 10 lat. – Tak długie przechowywanie jest możliwe dzięki bardzo długiemu, aż 5-godzinnemu gotowaniu. Taki proces sprawił, że one się nie psują, nie śmierdzą. Gdy się nimi potrząśnie, słychać odbijające się o ścianki twarde wyschnięte żółtko – dodaje mieszkanka Mikuszewa.

Kobieta przyznaje, że cały czas doskonali swoje umiejętności i eksperymentuje. Niedawno w połówkach jaj gęsich umieściła jajka kacze. Ozdobione spójnym wzorem, pięknie prezentują się na specjalnym wieszaczku. I choć efekt jest imponujący, to osiągnięcie go było niezmiernie trudne.

Jajka wykonane przez panią Dorotę były prezentowane m.in. w Centrum Wystawowo-Szkoleniowym w Sielinku. Zdobią też gminne urzędy, ośrodki zdrowia, lokalne szkoły. – Nie robię ich w celach zarobkowych. Dla mnie ważne jest to, że każde jajko jest inne, wyjątkowe, że sprawia radość osobie, której je podaruję. Robię te cudeńka, bo daje mi to ogromną przyjemność – stwierdza mieszkanka Mikuszewa.

 

* Artykuł archiwalny

 

(D.P)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%