Zamknij

Międzynarodowe bitwy a orężem kije

10:34, 19.07.2022 . Aktualizacja: 10:34, 19.07.2022
Skomentuj

Lacrossiści kilku nacji opanowali w miniony weekend obiekt przy Kosynierów. Były emocje, nie obyło się bez kontuzji, ale dominowały dobre fluidy. No i wygrała Polska.

Blisko 90 zawodniczek i zawodników wystartowało w miniony weekend w Międzynarodowym Turnieju Lacrosse „Puchar Sąsiadów”. Wszyscy okazali się zwycięzcami, choć tylko nieliczni zajęli pierwsze miejsca.

Świetna atmosfera to znak firmowy wszelkich imprez lacrossowych, a szczególnie tych międzynarodowych. Było to widać jak na dłoni na stadionie miejskim przy Kosynierów, gdzie rozegrano turnieje kobiecy i męski.

Impreza miała mieć pierwotnie szerszy wymiar, ale na dwa tygodnie przed startem z przyjazdu zrezygnowały cztery niemieckie ekipy. Ostatecznie w turnieju męskim zagrała włoska Venezia, reprezentacja Polski U-21 i Kosynier Wrocław. W turnieju kobiecym rywalizował Reprezentacja Polski U-21, Reprezentcja Polski U-16 oraz Mix Team.

Ten ostatni wziął się z tradycji lacrossowych imprez. Na zawody praktycznie może przyjechać indywidualnie każdy zawodnik, a na miejscu konstruuje się drużynę. Ostatecznie w turnieju kobiecym grały Polski, Włoszki, Ukrainka i Amerykanka.

OBÓZ I KADRA

Turniej był niezwykle ważny dla reprezentacji Polski U-21. Zespół jest typowany do wysokiego miejsca na zbliżających się Mistrzostwach Europy Juniorek, stąd też lacrossowy związek już ponad rok temu zakontraktował amerykańskiego szkoleniowca Jaya Wottsa. W tym czasie były obozy, konsultacje i powoływanie szerokich kadr. Przed wrzesińskim turniejem 27 dziewczyn przez trzy dni i sześć jednostek treningowych wykazywało swoją przydatność dla reprezentacji. Na koniec tego zgrupowania trener wybrał wąską 18-osobową kadrę na mistrzostwa. W tym gronie było 9 wrześnianek, 3 poznanianki, 2 krakowianki, 2 wrocławianki, i 2 dziewczyny polskiego pochodzenia z USA.

Za wyjątkiem jednej Amerykanki zagrały one w turnieju przy Kosynierów. I to zagrały z wielkim zębem.

O ile wygrana z młodziutką kadrą Polski U-16 nie stanowiło większego problemu, to mecz z dużo starszym i bardziej doświadczonym Mix Teamem był sporym wyzwaniem.

W pierwszym sobotnim pojedynku międzynarodowy zespół ograł Polki 10:7. W ostatnim pojedynku turnieju doszło do rewanżu. Nasza kadra musiała ograć rywalki czterema bramkami, aby wywalczyć puchar burmistrza. Dziewczyny, w składzie których prym wiodły zawodniczki naszego Lax-Warriros, przez cały mecz prowadziły, a decydująca bramkę na 11:7 zdobyły na półtorej minuty przed zakończeniem spotkania. Radości ze zdobytego trofeum nie było końca.

SZCZĘK ORĘŻA

W turnieju męskim leciały iskry. Zezwala na to regulamin, który jest zdecydowanie bardziej liberalny od tego dotyczącego lacrossa kobiecego. Twarda piłka latała z prędkością grubo ponad 100 km/h, a dodatkowe sińce robiły kije rywali. Kaski i solidne ochraniacze nie zawsze były wystarczające.

Ostatecznie zwycięstwo przypadło Reprezentacji Polski U-21, drugie miejsce zajął nieco starszy zespół Kosyniera Wrocław, a niezwykle sympatyczni goście z Wenecji musieli się zadowolić trzecią lokatą. Zresztą słowo „zadowolić” jest zdecydowanie na miejscu. Wenecjanie tryskali humorami mimo porażek, gremialnie kosztowali polskich specjałów, także tych lanych i na wyścigi nawiązywali nowe kontakty. Humorów nie zmąciły im nawet kontuzje, na które okazali się szczególnie podatni.

NIE MA JAK RODZIC

Organizacja takich imprez nie jest rzeczą łatwą. Cieszy fakt, że sprawy w swoje ręce i to z wielkim powodzeniem wzięli rodzice zawodniczek. Goście, czy to ci krajowi, czy zagraniczni, byli wniebowzięci. Zbudowaną atmosferą i dopiętymi do perfekcji sprawami organizacyjnymi promowali i miasto, i sam sport.

Nie byłoby to możliwe bez pomocy Starostwa Powiatowego, Urzędu Miasta i Gminy, restauracji Next, firmy Astra Coffee and More, firmy Expectum, Społem Września i Wrzesińskiej Spółdzielni Mleczarskiej.

Uczestnicy turnieju byli pod wrażeniem profesjonalnej obsługi medycznej. Zapewniała ją Trans Medica Sebastiana Dudka. Nie chodziło tyle o obecność karetki na terenie obiektu, a bardziej o szybką i fachową pomoc. Ratownicy mieli pełne ręce roboty, a lodu i materiałów opatrunkowych nie zabrakło. Organizatorzy dziękują panu Sebastianowi.

Fot. Marek Stor

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%