Jedynym punktem, i to rzutem na taśmę, nasi koszykarze wygrali mecz z Tarnovią Tarnowo Podgórne. Emocji było mnóstwo, dobrej gry zdecydowanie mniej.
MKS przystąpił do swojego trzecie pojedynku tylko dziewiątką i osłabiony brakiem trzech bardzo ważnych zawodników. Z różnych względów w niedzielę na parkiecie hali przy Słowackiego zabrakło Filipa Andrzejewskiego, Krzysztofa Dembińskiego i Tomasza Makowskiego.
Całą pierwsza połowa grana była pod dyktando gości, ale nawet oni nie grzeszyli skutecznością. Wrześnianie na siłę forsowali pozycje rzutowe. Obrażona piłka nie chciała wpadać. W trzeciej kwarcie przegrywaliśmy kilkunastoma punktami i dopiero na sam koniec odsłony trójka wracającego do gry Maksymiliana Baranowskiego pozwoliła zmniejszyć straty do jednocyfrowej różnicy.
W czwartej kwarcie rywale zaczęli konsekwentnie pudłować z każdej pozycji. Trójka Piotra Prętkowskiego w samej końcówce wróciła MKS do żywych. Wrześnianie na kilkanaście sekund przed końcem wyszli na jednopunktowe prowadzenie (poprzednie w 5. minucie meczu). Tarnovia mogła jeszcze zdobyć kosza na wagę zwycięstwa, ale na kilka sekund przed syreną zanotowała stratę i mogła rozpocząć rytuał plucia sobie w brodę.
III liga, MKS Września – Tarnovia Tarnowo Podgórne 60:59 (9:13, 15:21, 18:16, 18:9)
Punkty dla MKS-u zdobywali: Baranowski (14), Czernielewski (12), Szeszycki (11), Prętkowski (8), Nowak (7), Borkowicz (5), Kosmala (2), Pecyna (1).
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz