W sobotni wieczór siatkarze Krispolu w arcyważnym meczu pokonali Lechię Tomaszów Mazowiecki 3:1. Świetną partię rozegrał Mateusz Linda.
Dla wrzesińskich siatkarzy nie ma już nieważnych meczów. Ten z Lechią mógł pozwolić nadrobić nie tylko punktowe straty do rywali, z którymi przychodzi walczyć o ligowy byt, ale też liczbę wygranych spotkań – drugi ważny dla klasyfikacji wskaźnik.
Dziesięć dni temu pomarańczowi pożegnali drugiego swojego atakującego, który musiał zrobić miejsce dla Marcina Iglewskiego. Teraz Filip Roque de Oliveira pojawił się w drużynie gości. Nie odegrał jednak żadnej roli w niedzielnym pojedynku, bo w nim nie wystąpił. Taki był warunek umowy między klubami. Lechia wpisała do protokołu ledwie 12 siatkarzy, z których dwóch było kadetami!
Wrześnianie bardzo dobrze weszli w mecz. Ustawili blok, z którym rywale bardzo długo nie mogli sobie poradzić, Po ataku Lindy z pierwszej strefy pomarańczowi prowadzili już 13:5. Niestety, lechiści szybko zaczęli odrabiać straty, a po autowym ataku Tomasza Pizuńskiego wyszli nawet na prowadzenie (21:20). W końcówce szczęścia nam jednak sprzyjało, a gdy Mateusz Piotrowski zaatakował w połowę siatki – dopisaliśmy sobie pierwszego seta.
W drugim początek był równie dobry. W połowie partii Krispol prowadził 12:7, ale ponownie dopadła naszych siatkarzy niemoc. Rywale wyszli na prowadzenie przy 17:16, odzyskaliśmy je po ukrytej „żabce” Lindy, ale końcówkę jednak przegraliśmy.
W trzeciej odsłonie gości poszli za ciosem i prowadzili już 8:4. Zaczęło robić się niewesoło, po przegranie meczu równałoby się z gwoździem do trumny. Końcówkę pomarańczowi rozegrali jednak koncertowo. Asa (co prawda po taśmie) zaserwował Pizuński, Linda założył blok, Jakub Czyżowski skończył kontrę i to Krispol prowadził 20:16. Tę przewagę można było już spokojnie dowieźć do końca.
Czwarta partia okazała się ostatnią. Od samego początku wrześnianie przejęli inicjatywę, choć nie potrafili odskoczyć na większy dystans. Dopiero atak Czyżewskiego z lewego skrzyła dał nam cztery oczka przewagi (19:15). Mecz atakiem ze środka zakończył Tomasz Narowski.
I liga: Krispol Września – Lechia Tomaszów Maz. 3:1 (23, -23, 20, 20)
I set: 4:2, 8:3, 12:5, 16:10, 20:15, 25:23
II set: 4:1, 8:5, 12:7, 16:12, 20:18, 23:25
III set: 3:4, 4:8, 11:12, 15:16, 20:16, 25:20
IV set: 4:3, 8:6, 12:11, 16:14, 20:16, 25:20
Krispol: Krawiecki (3 pkt), Linda (23), Brzóstowicz (10), Narowski (10), Kalinowski (3), Pizuński (10) i Dzierżyński (libero) oraz Iglewski (1), Rakowski (0), Czyżowski (5), Jacznik (1)
Krispol nie przesunął się w tabeli, ale zmniejszył stratę do bezpiecznej lokaty do jednego punktu. Jak dowodziliśmy w piątkowym wydaniu „WW”, trzeba wygrać jeszcze trzy mecze, by realnie myśleć o utrzymaniu ligi. Pierwszy krok został zrobiony, z utęsknieniem czekamy na następne.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz