Blady strach i bicie w dzwony. Pomarańczowi czerwoni ze wstydu
Mam ambiwalentne uczucia. Niby w profesjonalistów można, a nawet trzeba uderzać krytyką, byleby miała pokrycie w faktach. W końcu za pracę biorą pieniądze. Siatkarze Krispolu nie są jednak psychicznymi mocarzami, co udowadniają z wielką konsekwencją. A nuż kilka ostrych słów narobi jeszcze większego zamieszania w ich głowach? Głaskanie ma jednak krótkie nóżki. Zresztą mówimy o facetach.
Mając dwukrotnie rywali na widelcu – w Siedlcach w trzecim secie prowadzili 24:22, w Białymstoku 21:19 – pomarańczowi oddali lekką ręką minimum trzy punkty meczowe.
Porażka z BAS była setną w historii pierwszoligowych występów Krispolu. Siatkarze zechcieli ją „uczcić” i to im się udało, a przecież niewiele rzeczy im ostatnio wychodzi.
W pojedynku z przedostatnim zespołem ligi położyli się na parkiet i dali się niemiłosiernie okładać. Mało chwalebny klubowy rekord najmniejszej liczby piłek zdobytych w tajbreku pobili z nawiązką. Wymazali rekord z brodą, bo liczący dokładnie 7 lat i 7 punktów, zresztą ustanowiony w debiutanckim sezonie i w pojedynku z Suwałkami. Teraz te 5 oczek brzmi niemal abstrakcyjnie, a na pewno karykaturalnie.
Wrześnianie zafundowali swoim kibicom drugi już w tym „artystycznym” sezonie pięcioodcinkowy serial porażek. Za mniejsze przewinienia swego czasu pracę tracili trenerzy Marek Jankowiak i Sławomir Gerymski.
Nie bójmy się zadać pytanie, które pada w takich sytuacjach w każdym z klubów: czy obecny szkoleniowiec pożegna się z zespołem w najbliższych dniach? Może nie jedynym, ale zasadniczym powodem, że tak się nie stanie, że Marian Kardas zachowa posadę, jest fakt, że klub nie ma pieniędzy na takie pożegnanie.
Bicie w dzwony na alarm ma tylko wówczas sens, gdy można spodziewać się pomocy z zewnątrz. Tu takiej się nie doczekamy. Wszystko w rękach bazy, którą mamy: siatkarzy i trenera. To oni muszą być strażakami. Muszą z oddaniem wskoczyć w ten ogień.
Nie chcę budować atmosfery paniki, ale zachowanie pełnego spokoju byłoby jeszcze większym grzechem.
Krispol w najbliższą sobotę gra na własnym parkiecie z Avią Świdnik, w kolejne walczyć będzie z zespołami czołówki tabeli. Proszę, nie liczmy na sam finisz rozgrywek. Szkoda byłoby tych ośmiu lat inwestowania w wielką siatkówkę. Wyrozumiałość kibiców też ma swoje granice.
Analizę pierwszej rundy sezonu 2020/2021 fani siatkówki znajdą w najbliższym wydaniu „Wiadomości Wrzesińskich”.
jonatan
19:35 06-01-2021
Moim zdaniem winnym tak słabych wyników nie jest trener.To polityka kadrowa, na którą nie wiem w jakim zakresie wpływ ma trener. Po każdym sezonie odchodzą najlepsi zawodnicy ,których trudno jest zastąpić.Budowa zespołu musi potrwać a na to nie ma czasu.Sytuacja w tabeli jest tragiczna , ja nie pamiętam kiedy była tak zła .Życzę drużynie powodzenia i mam nadzieję ,że się utrzymamy w I lidze. Spadek byłby katastrofą.
Leszek Nowacki
20:54 06-01-2021
Polityka kadrowa uzależniona jest od możliwości finansowych, a trener musi mieć decydujące zdanie przy wyborze zawodników. Klub to jeden wielki system naczyń połączonych. Nigdy nie będzie jednego winnego, choć z wielu względów to trener płaci najwyższą cenę za niepowodzenia.